wtorek, 13 września 2016

Maryja - panna, czy żona?


Od wielu wieków Matkę Bożą nazywamy panną. Każdy z nas zna zapewne wielką liczbę kościołów pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Katolicy modlą się do Przenajświętszej Panienki, prosząc ją o wstawiennictwo u Boga. Któż nie zna słów naszego wybitnego wieszcza: „Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie…”? Dziś chyba mało kto wyobraża sobie, że można by inaczej nazywać Matkę Bożą. Panieństwo złączyło się nierozerwalnie z Bożą Rodzicielką. Spróbujmy jednak zastanowić się nad tym, jaki faktycznie był stan cywilny Matki Jezusa Chrystusa? Zastanówmy także, czy nie mylimy przypadkiem kwestii dotyczącej czystości seksualnej Maryi, z Jej stanem cywilnym? Wbrew pozorom, mamy poważny problem, w którego rozwiązaniu potrzebna nam będzie znajomość nie tylko Nowego Testamentu. Problem zaczyna się już w proroctwie Izajasza, który pisał: „Oto PANNA pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem EMMANUEL” (Iz 7,14). Czy prorok piszący te słowa 734 lata przed narodzinami Mesjasza, dopuszczał do świadomości czytelnika możliwość, iż „jakaś” panna złamie wszelkie zasady ówczesnej moralności i przez przedślubne współżycie pocznie Zbawiciela? Dla wielu współczesnych sama myśl o tym byłaby gorsząca. Czy w takim razie prorokowi chodziło faktycznie o stan cywilny, czy raczej o stan czystości? Gdy pół tysiąca lat później, ale nadal na długo przed Chrystusem, grupa rabbich tłumaczyła święte teksty dla aleksandryjskiej diaspory, tłumacząc wymieniony wyżej tekst Izajasza z języka hebrajskiego na grecki, wykorzystując fakt, iż greka w tym przypadku była bardziej precyzyjna, użyli słowa „pantenos”, co oznacza już nie pannę, ale dziewicę. Wymienione teksty, przetłumaczone na język grecki, na około 250 lat przed Chrystusem, dla aleksandryjskich Żydów nazywamy dzisiaj Septuagintą. Z tej właśnie Septuaginty musiał korzystać ewangelista Mateusz, który ewangelię swoją adresuje głównie dla środowisk żydowskich. Mateusz wielokrotnie udowadnia czytelnikom, że wszystkie proroctwa zwiastujące Mesjasza zostały wypełnione w osobie Jezusa.
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami.” (Mt 1,22-23)
A zatem Mateusz wyraźnie cytuje Septuagintę, a nie hebrajski tekst Izajasza. Dlaczego tak robi? Wydaje się, że dlatego, że Żydzi traktowali grecki przekład na równi z hebrajskim oryginałem. Po drugie, w czasach Jezusa, mało który Żyd znał język hebrajski, a w całym basenie Morza Śródziemnego powszechnym językiem była greka. A po trzecie, Mateusz był przecież apostołem, znał Jezusa osobiście, znał także Jego Matkę Maryję. Wszystko to znaczy, że Mateusz znał bardzo dobrze życiorys Jezusa. Wyraźnie zatem nie używa słowa „panna”, lecz „dziewica”, aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Ponadto Mateusz jest Żydem piszącym do Żydów. Zarówno on, jak i adresaci ewangelii, dobrze znają własne, narodowe obyczaje.

„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego”.
(Mt 1,18)

Przedstawiony powyżej przekład V wydania Biblii Tysiąclecia wyraźnie mówi o zaślubinach, czyli o ślubie. Gdy jednak weźmiemy do ręki przekład Wydawnictwa Świętego Pawła, tzw. Biblię Paulistów, to w tym samym fragmencie, przeczytamy:
„A oto jak było z narodzeniem Jezusa Chrystusa. Matka Jego była zaręczona z Józefem.”

Jak widać, pojawia się poważny problem: czy Maryja z Józefem była zaręczona, czy też wyszła za niego za mąż? Czy Jezus został poczęty, gdy Maryja była jeszcze panną, czy już żoną? Na razie wiemy z całą pewnością, że była dziewicą. Ale jaki był jej stan cywilny? Nawet gdy sięgniemy do przekładu interlinearnego Nowego Testamentu, to problemu nie rozwiążemy. W oryginalnym greckim tekście ewangelii, Mateusz używa słowa mnesteutheises thes = zostawszy zaręczona. Gdy sięgniemy do greckiego słownika Stronga, to przekonamy się, że czasownik mnesteuo znaczy tyle co: zalecać się, prosić o rękę, lub być przyobiecaną do małżeństwa, zaręczoną. Natomiast w słowniku Popowskiego przeczytamy, że słowo mnesteuomai znaczy tyle co zaślubiać sobie kogoś, być poślubianą przez kogoś. A zatem, „na dwoje babka wróżyła” i nadal jesteśmy w przysłowiowym lesie. Żeby do końca rozwikłać ten niewątpliwy problem, musimy poznać obyczajowość i prawo żydowskie tamtego czasu. W obyczajowości żydowskiej ślub dwojga młodych odbywał się w dwóch etapach. Pierwszy etap o nazwie ‘Erusin (zobowiązania) lub Qiddushin (przeznaczyć kogoś) , to właśnie ten etap, który w kulturze europejskiej mylimy z zaręczynami. W obrzędzie tym, młodzi składali sobie przed Bogiem i w obecności rodziny przyrzeczenie, a zatem stawali się już mężem i żoną. Najpierw, narzeczony w domu swojego teścia podpisywał kontrakt (ketubba), w którym zobowiązywał się do przestrzegania małżeńskich przyrzeczeń. W kontrakcie, między innymi określony był stan majątkowy, w którym teść zabezpieczał przyszłość swojej córki w przypadku utraty męża. Po sporządzeniu kontraktu następował szereg innych rytualnych czynności, jak np. nałożenie obrączki oraz wypowiedzenie formuły: „Oto przez znak tej obrączki, jesteś poświęcona dla mnie, zgodnie z Prawem Mojżesza i Izraela”. Co prawda, przez okres roku a nawet półtora roku, młodzi mieszkali osobno, jednak mimo tego byli już prawnym małżeństwem. W przypadku śmierci jednej ze stron, pozostawało się wdowcem lub wdową. Wdowę w takim przypadku obowiązywało prawo lewiratu (levir – szwagier), które nakazywało aby bezdzietna wdowa była poślubiona przez szwagra, a w przypadku niemożności przez kolejnego krewnego. Zerwanie natomiast zaślubin po obrzędzie ‘Erusin mogło się odbyć jedynie poprzez rozwód. A zatem nie były to zaręczyny, w naszym europejskim pojmowaniu, w którym strony nie były do niczego zobligowane. Zaręczyny w naszym pojęciu oznaczają, że młodzi jedynie myślą o sobie poważnie i noszą się z zamiarem ślubu, są „po słowie” a nie po przysiędze. Zaręczyny mogą zostać w każdej chwili zerwane, bez żadnych skutków prawnych.
Drugi etap żydowskiego ślubu nazywany był Nissu’in (przyjęcie) i polegał na przeprowadzeniu się do domu małżonka. Widzimy zatem wyraźnie, że Maryja, pomimo, że była dopiero po pierwszym etapie zaślubin i jeszcze nie mieszkała razem z Józefem, to już była jego pełnoprawną żoną, a nie narzeczoną. Gdy Maryja stała się brzemienną za sprawą Ducha Świętego, z całą pewnością panną już nie była.
Pomimo, że kwestia stanu cywilnego Matki Bożej została już wyjaśniona, to nadal trudno wytłumaczyć, dlaczego przez całe stulecia Matkę Boga nazywamy panną? Możliwe jest, że słowo „panna” w dawnym języku polskim, miało inne lub różne znaczenie. W języku czeskim, panna oznacza dziewicę i tylko dziewicę, a nie kobietę niezamężną. Być może podobnie było w dawnym języku polskim. Być może przyjmując chrześcijaństwo z Czech, przyjęliśmy też wiele pojęć ewangelicznych od naszych sąsiadów. Języki słowiańskie przenikały się wzajemnie, a już szczególnie w rejonach przygranicznych. Wielu wątpliwości już pewnie nie uda nam się do końca wyjaśnić. Jedno jest pewne. Język polski jest żywy i zmienia się dość znacznie. Zmienia się nawet na tyle, że jedno słowo może całkowicie zmienić swoje znaczenie. Słowo „panna”, które kiedyś mogło oznaczać zarówno stan czystości seksualnej, jak i stan cywilny, dzisiaj oznacza już tylko stan cywilny. Ale da się także zauważyć, że powoli zanika i to znaczenie. Często, w języku potocznym, panienkami nazywamy ironicznie takie młode kobiety, dla których czystość seksualna i dobre obyczaje, nie są sprawami najważniejszymi. Niejedna młoda kobieta gotowa się nawet obrazić, gdy nazwie się ją panienką. Nie chodzi wcale o to aby dzisiaj przeredagowywać najpiękniejsze polskie modlitwy maryjne i masowo wymazywać z tekstów to określenie. Warto jednak pamiętać o tym, że gdy nasi pobożni przodkowie, nazywali Matkę Boga panną, nie mieli bynajmniej na uwadze Jej stanu cywilnego, lecz czystość. W kościołach prawosławnych często spotkamy się z pojęciem Przeczysta w odniesieniu do Maryi. Ale przecież nie musimy uciekać się aż tak daleko. Gdy klękniemy do modlitwy z różańcem w dłoniach, lub w jakikolwiek inny sposób będziemy prosić o wstawiennictwo Niepokalaną, niech w naszych sercach trwa przeświadczenie, że jest to przede wszystkim:
„Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maryja…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz