Od wielu
wieków Matkę Bożą nazywamy panną. Każdy z nas zna zapewne
wielką liczbę kościołów pod wezwaniem Najświętszej Maryi
Panny. Katolicy modlą się do Przenajświętszej Panienki, prosząc
ją o wstawiennictwo u Boga. Któż nie zna słów naszego wybitnego
wieszcza: „Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w
Ostrej świecisz Bramie…”? Dziś chyba mało kto wyobraża
sobie, że można by inaczej nazywać Matkę Bożą. Panieństwo
złączyło się nierozerwalnie z Bożą Rodzicielką. Spróbujmy
jednak zastanowić się nad tym, jaki faktycznie był stan cywilny
Matki Jezusa Chrystusa? Zastanówmy także, czy nie mylimy
przypadkiem kwestii dotyczącej czystości seksualnej Maryi, z Jej
stanem cywilnym? Wbrew pozorom, mamy poważny problem, w którego
rozwiązaniu potrzebna nam będzie znajomość nie tylko Nowego
Testamentu. Problem zaczyna się już w proroctwie Izajasza, który
pisał: „Oto PANNA pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem
EMMANUEL” (Iz 7,14). Czy prorok piszący te słowa 734 lata przed
narodzinami Mesjasza, dopuszczał do świadomości czytelnika
możliwość, iż „jakaś” panna złamie wszelkie zasady
ówczesnej moralności i przez przedślubne współżycie pocznie
Zbawiciela? Dla wielu współczesnych sama myśl o tym byłaby
gorsząca. Czy w takim razie prorokowi chodziło faktycznie o stan
cywilny, czy raczej o stan czystości? Gdy pół tysiąca lat
później, ale nadal na długo przed Chrystusem, grupa rabbich
tłumaczyła święte teksty dla aleksandryjskiej diaspory, tłumacząc
wymieniony wyżej tekst Izajasza z języka hebrajskiego na grecki,
wykorzystując fakt, iż greka w tym przypadku była bardziej
precyzyjna, użyli słowa „pantenos”, co oznacza już nie pannę,
ale dziewicę. Wymienione teksty, przetłumaczone na język grecki,
na około 250 lat przed Chrystusem, dla aleksandryjskich Żydów
nazywamy dzisiaj Septuagintą. Z tej właśnie Septuaginty musiał
korzystać ewangelista Mateusz, który ewangelię swoją adresuje
głównie dla środowisk żydowskich. Mateusz wielokrotnie udowadnia
czytelnikom, że wszystkie proroctwa zwiastujące Mesjasza zostały
wypełnione w osobie Jezusa.
„A
stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie
powiedziane przez Proroka: Oto dziewica pocznie i porodzi Syna,
któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami.” (Mt
1,22-23)
A zatem
Mateusz wyraźnie cytuje Septuagintę, a nie hebrajski tekst
Izajasza. Dlaczego tak robi? Wydaje się, że dlatego, że Żydzi
traktowali grecki przekład na równi z hebrajskim oryginałem. Po
drugie, w czasach Jezusa, mało który Żyd znał język hebrajski, a
w całym basenie Morza Śródziemnego powszechnym językiem była
greka. A po trzecie, Mateusz był przecież apostołem, znał Jezusa
osobiście, znał także Jego Matkę Maryję. Wszystko to znaczy, że
Mateusz znał bardzo dobrze życiorys Jezusa. Wyraźnie zatem nie
używa słowa „panna”, lecz „dziewica”, aby rozwiać wszelkie
wątpliwości. Ponadto Mateusz jest Żydem piszącym do Żydów.
Zarówno on, jak i adresaci ewangelii, dobrze znają własne,
narodowe obyczaje.
„Z
narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego,
Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się
brzemienną za sprawą Ducha Świętego”.
(Mt
1,18)
Przedstawiony
powyżej przekład V wydania Biblii Tysiąclecia wyraźnie mówi o
zaślubinach, czyli o ślubie. Gdy jednak weźmiemy do ręki przekład
Wydawnictwa Świętego Pawła, tzw. Biblię Paulistów, to w tym
samym fragmencie, przeczytamy:
„A
oto jak było z narodzeniem Jezusa Chrystusa. Matka Jego była
zaręczona z Józefem.”
Jak
widać, pojawia się poważny problem: czy Maryja z Józefem była
zaręczona, czy też wyszła za niego za mąż? Czy Jezus został
poczęty, gdy Maryja była jeszcze panną, czy już żoną? Na razie
wiemy z całą pewnością, że była dziewicą. Ale jaki był jej
stan cywilny? Nawet gdy sięgniemy do przekładu interlinearnego
Nowego Testamentu, to problemu nie rozwiążemy. W oryginalnym
greckim tekście ewangelii, Mateusz używa słowa mnesteutheises
thes = zostawszy zaręczona. Gdy sięgniemy
do greckiego słownika Stronga, to przekonamy się, że czasownik
mnesteuo znaczy tyle
co: zalecać się, prosić o rękę, lub być przyobiecaną do
małżeństwa, zaręczoną. Natomiast w słowniku Popowskiego
przeczytamy, że słowo mnesteuomai znaczy
tyle co zaślubiać sobie kogoś, być poślubianą przez kogoś. A
zatem, „na dwoje babka wróżyła” i nadal jesteśmy w
przysłowiowym lesie. Żeby do końca rozwikłać ten niewątpliwy
problem, musimy poznać obyczajowość i prawo żydowskie tamtego
czasu. W obyczajowości żydowskiej ślub dwojga młodych odbywał
się w dwóch etapach. Pierwszy etap o nazwie ‘Erusin
(zobowiązania) lub Qiddushin
(przeznaczyć kogoś) , to właśnie ten etap, który w kulturze
europejskiej mylimy z zaręczynami. W obrzędzie tym, młodzi
składali sobie przed Bogiem i w obecności rodziny przyrzeczenie, a
zatem stawali się już mężem i żoną. Najpierw, narzeczony w domu
swojego teścia podpisywał kontrakt (ketubba), w którym
zobowiązywał się do przestrzegania małżeńskich przyrzeczeń. W
kontrakcie, między innymi określony był stan majątkowy, w którym
teść zabezpieczał przyszłość swojej córki w przypadku utraty
męża. Po sporządzeniu kontraktu następował szereg innych
rytualnych czynności, jak np. nałożenie obrączki oraz
wypowiedzenie formuły: „Oto przez znak tej obrączki, jesteś
poświęcona dla mnie, zgodnie z Prawem Mojżesza i Izraela”. Co
prawda, przez okres roku a nawet półtora roku, młodzi mieszkali
osobno, jednak mimo tego byli już prawnym małżeństwem. W
przypadku śmierci jednej ze stron, pozostawało się wdowcem lub
wdową. Wdowę w takim przypadku obowiązywało prawo lewiratu (levir
– szwagier), które nakazywało aby bezdzietna wdowa była
poślubiona przez szwagra, a w przypadku niemożności przez
kolejnego krewnego. Zerwanie natomiast zaślubin po obrzędzie
‘Erusin mogło się odbyć jedynie poprzez rozwód. A zatem nie
były to zaręczyny, w naszym europejskim pojmowaniu, w którym
strony nie były do niczego zobligowane. Zaręczyny w naszym pojęciu
oznaczają, że młodzi jedynie myślą o sobie poważnie i noszą
się z zamiarem ślubu, są „po słowie” a nie po przysiędze.
Zaręczyny mogą zostać w każdej chwili zerwane, bez żadnych
skutków prawnych.
Drugi etap
żydowskiego ślubu nazywany był Nissu’in
(przyjęcie) i
polegał na przeprowadzeniu się do domu małżonka. Widzimy zatem
wyraźnie, że Maryja, pomimo, że była dopiero po pierwszym etapie
zaślubin i jeszcze nie mieszkała razem z Józefem, to już była
jego pełnoprawną żoną, a nie narzeczoną. Gdy Maryja stała się
brzemienną za sprawą Ducha Świętego, z całą pewnością panną
już nie była.
Pomimo, że
kwestia stanu cywilnego Matki Bożej została już wyjaśniona, to
nadal trudno wytłumaczyć, dlaczego przez całe stulecia Matkę Boga
nazywamy panną? Możliwe jest, że słowo „panna” w dawnym
języku polskim, miało inne lub różne znaczenie. W języku
czeskim, panna oznacza dziewicę i tylko dziewicę, a nie kobietę
niezamężną. Być może podobnie było w dawnym języku polskim.
Być może przyjmując chrześcijaństwo z Czech, przyjęliśmy też
wiele pojęć ewangelicznych od naszych sąsiadów. Języki
słowiańskie przenikały się wzajemnie, a już szczególnie w
rejonach przygranicznych. Wielu wątpliwości już pewnie nie uda nam
się do końca wyjaśnić. Jedno jest pewne. Język polski jest żywy
i zmienia się dość znacznie. Zmienia się nawet na tyle, że jedno
słowo może całkowicie zmienić swoje znaczenie. Słowo „panna”,
które kiedyś mogło oznaczać zarówno stan czystości seksualnej,
jak i stan cywilny, dzisiaj oznacza już tylko stan cywilny. Ale da
się także zauważyć, że powoli zanika i to znaczenie. Często, w
języku potocznym, panienkami nazywamy ironicznie takie młode
kobiety, dla których czystość seksualna i dobre obyczaje, nie są
sprawami najważniejszymi. Niejedna młoda kobieta gotowa się nawet
obrazić, gdy nazwie się ją panienką. Nie chodzi wcale o to aby
dzisiaj przeredagowywać najpiękniejsze polskie modlitwy maryjne i
masowo wymazywać z tekstów to określenie. Warto jednak pamiętać
o tym, że gdy nasi pobożni przodkowie, nazywali Matkę Boga panną,
nie mieli bynajmniej na uwadze Jej stanu cywilnego, lecz czystość.
W kościołach prawosławnych często spotkamy się z pojęciem
Przeczysta w odniesieniu do Maryi. Ale przecież nie musimy uciekać
się aż tak daleko. Gdy klękniemy do modlitwy z różańcem w
dłoniach, lub w jakikolwiek inny sposób będziemy prosić o
wstawiennictwo Niepokalaną, niech w naszych sercach trwa
przeświadczenie, że jest to przede wszystkim:
„Bogurodzica
Dziewica, Bogiem sławiena Maryja…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz